Były trzy siostry , wszystkie ładne , dobre i wesołe. Kochały się bardzo . Jednej było na imię Dobrusia ,drugiej Sławka , a trzeciej , najstarszej Jagódka.
Razu pewnego postanowiły iść na Żertwe na stare uroczysko , co było pośrodku ciemnego boru. Zerwały się z posłania o pierwszym pianiu kokota, ubrały się , coś niecoś zjadły i wybiegły przed chałupę. Księżyc był wtedy akurat w nowiu i niewiele dawał blasku. Toteż ciemność zalegała dokoła. Siostry w obawie , aby się nie pogubiły , chwyciły się za ręce i wędrowały samym środkiem piaszczystego gościńca.
Pierwsze wiorstwy przeszły w milczeniu , potem zaczęły cichutko śpiewać.
Tak dotarły do wielkiego zielonego Dębu Perunowego na rozstajach . Tam skręciły w lewo . Minęły jezioro i wkrótce znalazły się w brzozowym gaju, gdzie znajdowały się mogiłki potępieńców. Przywarły jeszcze bardziej do siebie , a gdy szły dalej , słyszały tajemniczy szum drzew i wołanie; – Pójdź ! Pójdź! Pójdź!
Na skraju owego brzozowego gaju przystanęły , żeby cokolwiek odpocząć i zastanowić się czy dobrze idą. Gdy tak się naradzały , nagle zauważyły w ciemnościach słabe , ledwo widoczne światełko. Ucieszyły się i natychmiast ruszyły w tamtą stronę .Nie minęło kilka minut , a już były pod oknem starej chałupy. Patrzą i wierzyć im się nie chce; w izbie stoi baba i smaruje sobie czymś pachy i spody stóp ,potem okrakiem siada na ożogu i głośno woła:
– Las , nie las, wieś , nie wieś, wietrze nieś!!!!!!!!!
Rozległ się głuchy trzask i rozczochrana baba odwróciła się do komina. Dobrusia nie wytrzymała i krzyknęła:
– Na Bogów Wielkich , toć to straszna Ciota !!! Uciekajmy!
Usłyszała to zła czarownica. Bardzo się rozgniewała i migiem dopadła do okna , rozwarła je na oścież i zawołała:
– Stańcie się łabędziami i odtąd żyjcie w wodach Czarnego jeziora!!
Gwałtownie zahuczało w powietrzu. Dobrusia i Sławka padły na zagony miedzy główki kapusty i zaraz też zamieniły się w białe, krzykliwe ptaki.
Tylko Jagódce , która zdążyła chwycić biedrzeniec , udało się uciec i co tchu pobiegła ku matczynej zagrodzie. Gdy już była na rozstajach , spotkała staruszka , który zagrodził jej drogę i odezwał się do niej spokojnie:
– Czemuś taka przerażona i tak się śpieszysz ?
– Panie wędrowcze , stało się wielkie nieszczęście ! Moje siostry zła ciota zza brzozowego gaju zamieniła w łabędzie i kazała im pływać po Czarnym Jeziorze!
– Wracaj do chałupy i pośpiesznie szyj dla sióstr koszulki z pokrzyw . Jeżeli je w przeciągu trzech dni przyodziejesz , to zaklęte siostry -ptaki odzyskają dawną postać.
Pocieszona Jagódka szybko poszła do matki, której wszystko , co się stało , opowiedziała z wielkim płaczem i zaraz zabrała się do roboty. O rannej rosie zrywała pokrzywy na ugorze , potem je suszyła i międliła , a z otrzymanych włókien przędła nitki. Z nitek tych tkała zgrzebne płótno. Późnym wieczorem przy płonącym łuczywie szyła koszulki dla swoich sióstr. Bardzo się spieszyła , bo w najbliższy ranek musiały być już gotowe . Przy tym smutnie powtarzała
Siostry moje kochane
Siostry łabędzie
Jutro waszym cierpieniom
Już koniec będzie
Nim zorza wzejdzie
Nim opadną wody
Wrócicie z powrotem
Do ludzkiej urody
Skoro świt przybiegła nad wody Czarnego Jeziora. Uklękła przy trzcinach i prosiła:
– Siostry – siostrzyce , łabędzie – łabędzice , przybywajcie , przybywajcie !
Trzy razy prośbę swoją powtórzyła . W pewnej chwili usłyszała ciche pluskanie i jękliwe głosy, a później coraz głośniejsze . Wreszcie ujrzała dwa śliczne łabędzie . Chwyciła pierwszego i ubrała go w koszulkę . Od razu zmienił się w uroczą dziewczynę . Była to Dobrusia. Potem złapała drugiego, i ubrała w koszulkę , ale że zapomniała w pośpiechu przyszyć jednego rękawka , odczarowana Sławka pojawiła się bez ręki. Rozpłakały się siostry i z wielkim płaczem wróciły pod matczyną strzechę.
W rok później udały się na uroczysko w ciemnym borze , aby za wszystko podziękować i prosić o opiekę wielkich Bogów.
.
Opracował: Adrian Cieślinski