Zagadkowy Simargł wywoływał różne zdania. Kronikarz staroruski pisząc o bogach Włodzimierzowych umieszcza pośród nich na dalszej pozycji Siemargła lub Simargła, ale Słowo Christolubca osobno wymienia Sima i Rgła, co spowodowało, że Brückner rozdzielił jedno bóstwo na dwa.

Byliby to Siem, ze rdzeniem tym samym co rosyjskie siemja – „rodzina”, co Siemomysł, Siemowit, oraz Rgieł, którego imię odnajdywał w nazwie miejscowej Rgielsko, ze rdzeniem słowiańskim i staropolskim reż – „żyto” (por. rżysko, litewskie rugis). „Byłby to – pisał Brückner – pierwotnie jakiś bożek żytni, polnych urodzajów; cóż, kiedy są i inne możliwości”. Sam ich nie rozwinął, natomiast w wiele lat później Pisani poparł w efektowny sposób myśl o dwu bóstwach. Jedno z nich, Siem, pomagałoby koło czeladzi i bydła, tworzących razem „familię” gospodarczą.

Simargl-1Drugie, Rgieł, krzątałoby się koło zboża. Czyli – w dwu prastarych działach gospodarstwa indoeuropejskiego, jak w umbryjskim zabytku prawa z III-I wieku p.n.e., w Tablicach iguwińskich: „Uiro pequeo castruo fri” – „ludzie, bydło, pola, zboże”. 

Cóż, kiedy już przed nim znaleziono (K.V. Trever, 1933) w kręgu średniowiecznej sztuki irańskiej i kaukaskiej skrzydlatego psiogłowego potwora perskiego Senmurwa, Simorga, opiekuna roślin. Spełnia on postulat oczywistości w zrównaniu z nim Simargła. To jedno bóstwo, które postawić należałoby raczej w granicach drugiej funkcji obok innego przedstawiciela ornitologii mitycznej, wspomnianego Raroga- Jaroga.

Jego wyobrażenie w postaci półpsa-półptaka cieszyło się dużym powodzeniem na Rusi XII i XIII wieku zarówno w importach, jak w miejscowym rzemiośle artystycznym. Jest to stróż drzewa życia, stąd występuje niekiedy w liczbie podwójnej i postawie antytetycznej skierowanej ku drzewu; pierwszym świadectwem archeologicznym jest wizerunek na ceramice z Gniezdowa z IX-X wieku. Senmurw-Simorg nie należy do starszego pokładu wierzeń irańskich, a na Rusi wygląda na przejątek dokonany na omawianym już parokrotnie styku wschodniosłowiańskosarmackim w pierwszych stuleciach naszej ery, adaptowany i propagowany we wczesnym średniowieczu przez sztukę jako efektowne zjawisko demoniczne, które trafiło bodaj i do folkloru jako istota zwana Paskudź (Paskudj, z „paskudny” – „ubogi”, „szczątkowy”, potem „odstręczający”).

Boris A. Rybakow wskazał na szerokie użytkowanie tego motywu zoomorficznego jako symbolu apotropaicznego i opiekuńczego; jego zdaniem, wyobrażenie Simargła Paskudzia stosowano tylko w kręgu kultury grodowej i bojarskiej oraz prawie wyłącznie na kosztownych wyrobach srebrnych. Sądzi także, że późniejszą nazwą Simargła jest od XII i XIII wieku począwszy Perepłut.

Jest to mało znane zjawisko mitologiczne wspomniane w Słowie św. Grzegorza o bałwochwalstwie (XII, a może nawet XI wiek, w rękopisie z XV wieku) i w Słowie św. Jana Chryzostoma. Pierwszy z tych tekstów po wyliczeniu wił, Mokoszy, Peruna, Chorsa, Roda i różanic, upiorów i beregyń wymienia również Perepłuta z wyjaśnieniem: „[…] i obracając się przepijają doń w rogach [w oryginale: v rožech]”. 

Wiercenie się (vertjačesja) z przepijaniem ku czci Perepłuta jest na pewno śladem obrzędowości magicznej, na którą składały się taniec i libacja. Dlatego zbędna była poprawka Aleksieja I. Sobolewskiego z „v rožech” na „porožech” z uwagą, że bóstwo to dawało dobrą drogę przez porohy (z pere – „przez”, i pluti – „płynąć”). 

Brückner łączył Perepłuta z demonem losu wywodząc go z putat’, splutat’ – „wikłać”, „pętać”; raczej więc – zdaniem Urbańczyka – byłby to Pereput. Utożsamianie go z Simargłem ma kruchą podstawę. Ogniwem łączącym sarmacko-irańskiego potwora u drzewa życia z Perepłutem są domysły snute z imienia Perepłut: Matwiej I. Sokołow (1887) przypuszczał, że to bóstwo wegetacji, Jaryło; Grigorijowi A. Ujinskiemu wydawało się, że to tyle, co dobry urodzaj; Arkadij W. Sokołow wywodził źródłosłów ze „splotu”, jakoby czytelnego w drugim rdzeniu tego imienia, co dało asumpt Rybakowowi do rozumienia Perepłuta-Simargła jako stróża u splątanych korzeni drzewa życia.

Jeśliby pozostać przy najprostszej etymologii (ze staroruskiego pluti – „płynąć”), Perepłut rysowałby się nam raczej jako demon wodny, którego życzliwość zdobywano przepijaniem doń w tańcu obrzędowym, co przypomina „libamina super fontes” – „ofiary nad źródłami” u najstarszego kronikarza czeskiego Kosmasa (III 1) i należałoby raczej do demonologii, o której niżej więcej powiemy.

.

Źródło: Aleksander Gieysztor, „Mitologia Słowian”.

Materiał opublikowany w celach edukacyjnych.

Komentarze