Królewskie polowanie na… żabę

Krakus po długich i ciężkich bojach, kosztem wielkich ofiar („moc narodu padła”) odpiera najazd Popiela, po czym, zamiast wykorzystać doraźne powodzenie militarne i ostatecznie zmiażdżyć agresora, z typowo polską lekkomyślnością rozpuszcza wojska i wraca do stolicy jako triumfator. Nietrudno się domyślić, że przyjdzie mu za to zapłacić w przyszłości ogromną cenę. Tymczasem upojonego sukcesem władcę wita w Krakowie rozradowany naród i zła wiedźma Sapucha pod postacią jego małżonki, podstępnie wygnanej Żywy. Król pragnie przede wszystkim zobaczyć cudowną jabłoń i źródło, na co czarownica odpowiada iście w stylu Balladyny:

.

„Sielskie, grube zabawy dla zwycięskiej głowy

Króla nie są przystojne. Chłopom je zostawmy!

Dla nich jabłonie, dla nich trawa, a my bawmy

Przy stole obłożonym przez złote naczynie!

Niech chłopi jabłka jedzą, królom siąść przy winie!

Dla ciał grubych niech gruba chłopska służy strawa,

A nam się godzi tylko królewska zabawa.

Stół zastawiony, siądziesz przy nim wśród purpury

I na głowy pospólstwa podłe spojrzysz z góry

I ja tak spojrzę. Dumna będę jak przystoi

Na panią groźną, której chłopski gmin się boi”.

.

Władca, zdumiony i zaskoczony metamorfozą, jaka zaszła pod jego nieobecność w charakterze umiłowanej żony, upiera się jednak przy swoim. Jego zdziwienie i rozczarowanie pogłębia się, gdy widzi, że czarodziejskie zjawiska, przynoszące dotychczas szczęście całej krainie, zniknęły w niewytłumaczalny sposób. Fakt ten wywołuje kryzys małżeński, albowiem dziwnie odmieniona połowica, oddająca się obecnie płochym dworskim zabawom i dogadzaniu swej kobiecej próżności, zaczyna w nim budzić wstręt zamiast miłości.

Rozżalony, sfrustrowany jako mężczyzna i władca, zwraca się o pomoc do bogów. Nieśmiertelni wysłuchują go, zsyłając we śnie radę. Dowiaduje się mianowicie, że powinien wykorzystać od dawna nieużywany, starożytny Łuk Lecha i wystrzelić w świat żelazną strzałę. Tam, gdzie padnie jej grot, znajdzie wsparcie i podpowiedź, jak rozwiązać nękające go zagadki. Krakus postępuje według sugestii. Wystrzelona o świcie strzała spada w głęboki las na skraju mokradeł. Król podąża jej tropem i znajduje siedzącą na grocie pocisku… małą żabkę. W pierwszym odruchu chce ją strząsnąć z czcigodnego artefaktu, lecz wtedy płaz odzywa się ludzkim głosem obiecując życzliwe wsparcie w kłopotach. Krakus, uznając, że zwierzątko zesłali bogowie, wraca z nim do Krakowa, a my wraz z nim wkraczamy w świat znanej ruskiej baśni o Królewnie Żabie.

 .


Wybory Miss Krakowa, Anno…?

10588626_690167714402994_1703941838_nCzarodziejska żabka najpierw zarzuca Krakusowi zbytnią uległość wobec żony i zaniedbanie spraw państwowych, potem składa propozycję kuchennego turnieju: niech wszystkie krakowskie panie, z królową na czele, upieką najlepiej jak potrafią ciasta, ta zaś, która zdoła wypiec największe i najsmaczniejsze powinna zająć miejsce u boku króla. Królowa musi publicznie udowodnić swą wartość, pokazać, że jest nie rozpuszczoną lafiryndą, lecz skrzętną gospodynią, będącą wzorem dla innych. Król po krótkim wahaniu przystaje na ów kulinarny eksperyment, widząc w nim okazję przytarcia nosa nazbyt dumnej i swawolnej małżonce.

Sapucha w pierwszej chwili traktuje słowa władcy jak niemądry żart, jednak widząc gniew w jego oczach, truchleje i nierada godzi się wziąć udział w zawodach, pewna zwycięstwa, wspartego matczynymi czarami (w końcu jest nieodrodną córą Baby Jagi) i tabunami kuchcików na jej usługi. Gdy nadchodzi wyznaczony dzień, krakowianki wystawiają na zamkowym dziedzińcu swoje wypieki. Wreszcie zostaje także zaprezentowane dzieło królowej, niewątpliwie przewyższające inne. Do chwili aż…

.

Komentarze