– Odpuść nam nasze winy, w godzinę śmierci błagamy cię, Panie! – zajęczeli, pochylając się i klękając w przestrachu, garnąc się do przewodnika jak spłoszone owce do swego pasterza.
– Wasze prośby dotarły do niebiańskiego tronu i zostały wysłuchane – uspokoił słuchaczy prowodyr – dzięki modłom męczenników. Pan przeliczył dusze zabitych dla jego imienia i rzekł: Odtąd mi świadczyć będziecie życiem i zwycięstwem!
– Hosanna! Chwała Panu na wysokościach! – okrzyknęli radośnie, pokrzepieni na duchu.
– Idźcie teraz, wybrani, dokonać bożego dzieła! – zagrzewał Paulus. – Niech spłonie miasto na siedmiu wzgórzach, a kruszce cenne i drogie kamienie stopią się i rozpłyną. Ciała grzeszników niechaj skwierczą w płomieniach, a potężne mury i bluźniercze bałwany runą i obrócą się w pył! Skarby wyssane z całej ziemi już ich nie ochronią, oręż wypadnie im z rąk, wśród rzezi i festynów dokonają się ich ostatnie chwile. Zadajcie śmiertelny cios stolicy grzechu i nieprawości!
Umiejętnie rozniecał emocje, które teraz sięgnęły zenitu. Młodsi akolici poderwali się z kolan, gotowi na wszystko.
– Co mamy czynić? – spytał z zapałem najgorliwszy zelota.
– Powie wam brat Apelles – wyjawił przywódca – i rozda potrzebne narzędzia.
– W tamtej głębokiej niszy są przygotowane pochodnie i dzbany z syryjskim olejem – poinformował bez zwłoki zakapturzony przybysz. – Drewniane głownie omotałem włóknami nasączonymi żywicą. Wystarczy jedna iskra, by taka żagiew zapłonęła jasno i mocno. Rozlewajcie też wszędzie olej ziemny. Pali się długo i nie daje łatwo zadeptać, a polany wodą rozpala jeszcze bardziej.
– Dokąd się najpierw udać? – dopytywał entuzjasta, którego źrenice płonęły fanatyzmem.
– Wieczorem podpalicie kramy przy Wielkim Cyrku – instruował rzeczowo Grek. – Potem rozejdźcie się każdy w swoją stronę. Trzeba, by pożoga wybuchła naraz w kilku dzielnicach. Tym trudniej ją będzie ugasić. W ciągu doby Rzym stanie się jednym wielkim pogorzeliskiem.
– Woda chrztu na waszych czołach, znak prawdy na waszych piersiach – błogosławił Paulus odchodzących. – Idźcie pomścić Pana, co dotychczas nie został pomszczony. Gdzie jego ołtarze, gdzie jego chwała na powierzchni ziemi? Niech objawi się dziś w snopach iskier i słupach syczących ogni! Pioruny gorejące Pana niech będą ze mną i z wami!
– Alleluja! Strzeżcie nas, prochy świętych – oddalali się, szepcząc modlitewnie, skrywając żagwie i dzbany pod szarymi płaszczami biedaków i niewolników.
– Posłałeś naszych braci na zatracenie – rzekł roztrzęsiony Petrus. – Zginą tysiące niewinnych, mężów, niewiast i dzieci…
– Zostaną męczennikami – odparł niezłomnie przywódca – dla wielkiej sprawy.
.