W zeszłym tygodniu rozmawialiśmy z panem Arturem Kubiakiem, właścicielem Wędzarni Kaliskiej o sprawie zakazu wędzenia tradycyjnymi metodami. By rozwiać obawy naszego rozmówcy postanowiliśmy skontaktować się z Ministerstwem Rolnictwa. Szefowia biura prasowego nie znalazła dla nas czasu i zdobyła się jedynie na krótkie oświadczenie składające się ze zdań wyrwanych z wypowiedzi ministra Kalemby.
Z pomocą przyszedł europoseł, pan Andrzej Grzyb, który zadeklarował chęć pomocy w rozwianiu wątpliwości. Poniżej nasza rozmowa z nim na temat ewentualnego zakazu wędzenia oraz kwestii z nim związanych, jak choćby w jaki sposób Ministerstwo Rolnictwa zamierza wspomóc lokalnych producentów w przystosowaniu się do nowych przepisów.
Z Andrzejem Grzybem, europosłem i Prezesem Zarządu Wojewódzkiego PSL Województwa Wielkopolskiego o zakazie wędzenia tradycyjnymi metodami rozmawia Jakub Napoleon Gajdziński.
.
.
.
Czy wiadomo Panu aby Ministerstwo Rolnictwa konsultowało rozporządzenie KE w sprawie dopuszczalnego poziomu benzoapirenu z polskimi małymi przedsiębiorcami, nie tylko wielkimi zakładami mięsnymi?
W sprawie Rozporządzenia 835/2011 negocjacje prowadził Minister Zdrowia, jak również Rada Unii d/s Zdrowia w której zasiadają Ministrowie Zdrowia z krajów członkowskich UE. Bezpieczeństwo zdrowotne jest w kompetencji tej Rady. Rozporządzenie z 2011 roku jest zmienionym Rozporządzenie nr 1881/2006 z 2006 roku. Te rozporządzenia były wydane na podstawie Rozporządzenia Rady EWG nr315 /93 z 8 lutego 1993 roku które odnosi się do zawartości substancji szkodliwych w żywności.
Za takie substancje są uznane aromatyczne węglowodory w tym benzopiren, które powstają w procesie wędzenia. Aromatyczne węglowodory WWA, szczególnie benzopiren są kancerogenne. Badania w sprawie WWA w żywności zainicjowano w 2005 roku, a od 2008 roku do 19 sierpnia 2011 trwały prace nad Rozporządzeniem 835/2011 które obniżyło dopuszczalną zawartość benzopirenu z 5 do 2 mikrogramów oraz z 30 do 12 mikrogramów czterech WWA w wędzonym mięsie i jego przetworach. Natomiast ogólną sumę WWA obniżono z 30 do 15 mikrogramów.
Rozporządzenie również reguluje zawartość aromatycznych węglowodorów w wędzonych rybach, serach i innych produktach spożywczych. Rekomendacje w tej sprawie wydały Międzynarodowa Agencja badań nad Rakiem oraz Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności który dokonał oceny ryzyka. W zebranych przez Urząd d/s Bezpieczeństwa Żywności danych z 1584 wyników badanych wędzonych produktów mięsnych średnia zawartość benzopirenu wyniosła 0,75 mikrogramów na kg przetworu co nie wskazywało,że nowa norma będzie zbyt restrykcyjna i może wyłączyć z rynku jakieś wędzone przetwory mięsne. Wiele zastrzeżeń natomiast wzniesiono ze strony producentów wędzonych produktów w odniesieniu do wędzonych ryb i produktów otrzymywanych z ziarna kakaowego.
Minister Zdrowia konsultował projekt Rozporządzenia z Radą Gospodarki Żywnościowej oraz Federacją Producentów Żywności. W składzie tych organizacji według informacji, które otrzymałem, nie było przedstawicieli Rzeźników i Wędliniarzy. Wymienione organizacje, które uczestniczyły w opiniowaniu projektu rozporządzenia nie wniosły żadnych zastrzeżeń do proponowanych zmian. Podobną opinię wydało Ministerstwo Rolnictwa .
Czy tradycja wędzenia jest zagrożona? Jeśli tak to, co Polska zrobiła, żeby ją uratować?
Tradycja wędzenia nie jest zagrożona, choć nie ma pełnej informacji z małych, tradycyjnych przetwórni o zawartości w wędzonkach WWA, bo nie przeprowadzono badań w okresie dostosowawczym wszystkich wędzonych produktów.
W 2012 roku na zlecenie Ministerstwa Zdrowia zbadano 714 produktów w tym 103 produkty mięsne i stwierdzono, że w jednym przekroczone są zawartości WWA. W 2013 zbadano 504 produkty mięsne wędzone i w pięciu stwierdzono przekroczenia.
Co w przypadku takich produktów jak np., oscypek lub kiełbasa lisiecka, które znajdują się na liście europejskich produktów regionalnych?
Według zebranych aktualnie informacji produkty tradycyjne nie są zagrożone.
Czy sprawa jest rzeczywiście na tyle poważna, że dojdzie do zamykania wędzarni czy raczej media tak bardzo rozdmuchały temat?
Nie powinno dojść do zamykania wędzarń, choć może w niektórych trzeba będzie dokonać przebudowy – odsunąć palenisko, zwrócić uwagę na proces wędzenia bardziej niż dotąd. Być może trzeba będzie zwrócić uwagę na odpowiednie drewno, jego wilgotność, higienę wędzarni i używanych akcesoriów…
Adam Chrząstowski zastanawia się czy nowe unijne prawo „de facto zakazujące wędzenia” jest wynikiem nacisku producentów mięsa stosujących metody konserwacji związane z południową tradycją kulinarną, czyli „wystarczy zasolić, powiesić i mięso samo dojrzewa”?
Nie mam żadnej wiedzy aby były naciski „południowego lobby”, gdzie jest tradycja solenia, suszenia i dojrzewania produktów. Brak uwag do rozporządzenia przez reprezentantów polskich producentów wyrobów mięsnych może wskazać, że korzystający z atmosów nie mają żadnych kłopotów z nowymi wymaganiami co do zawartości węglowodorów aromatycznych w wędzonkach.
Czy wiadomo aby Ministerstwo Rolnictwa zdawało sobie sprawę z ilości wędzarni, które zostaną zamknięte? Niedawno rozmawialiśmy z jednym z małych producentów, który całe życie zajmuje się tylko i wyłącznie tradycyjnym wędzeniem a obawia się, że będzie musiał zamknąć swój biznes. Czy ktokolwiek ma jakieś dane odnośnie skali całego kraju? Jak nowe prawo wpłynie na zatrudnienie w Polsce?
Według danych jest ponad tysiąc małych firm korzystających z tradycyjnego sposobu wędzenia w tym ponad 600 produkujących na rynek lokalny.
Czy są jakieś plany, poza „szkoleniami i kursami”, którymi chce się zająć Ministerstwo Rolnictwa, żeby rzeczywiście pomóc tym, którzy stracą swój biznes?
Ministerstwo Rolnictwa proponuje pomoc szkoleniową, badania na zawartość WWA oraz zwrócenie się do KE aby w PROW można było ująć wydatki na modernizację wędzarni, by spełnić warunki rozporządzenia. Podstawą jest przebadanie wszystkich wędzonych produktów, aby stwierdzić czy są w nich przekroczone zawartości WWA i jak naprawdę wygląda skala problemu.To najwłaściwsza droga, bo wszystkie inne działania będą zależały właśnie od tego.
Andrzej Gantner, dyrektor generalny polskiej federacji producentów żywności uważa, że sprawa jest już przegrana. Czy rzeczywiście?
Wcale nie jest przegrana, bo Komisarz Borg odpowiedzialny za zdrowie jest gotów przysłać misję techniczną aby ocenić jak można pomóc. Wcześniej jednak musimy pokazać skalę problemu, a bez wyników badań to jest niemożliwe. Szkoda, że Polska Federacja Producentów Żywności nie wniosła uwag na etapie konsultacji rozporządzenia przez Ministra Zdrowia.
Co zrobili polscy europosłowie w tej sprawie?
Rozporządzenie było przyjęte w drodze komitologii w roku 2011, bez udziału parlamentu. Jedynie Komisja Środowiska PE otrzymała do wiadomości informację o pracy nad Rozporządzeniem, jednak posłowie nie mieli z Rządu i od producentów oraz organizacji zrzeszających przetwórców żywności, żadnej informacji, że jest problem lub, że producenci żywności wędzonej mają zastrzeżenia bo mogą mieć kłopoty ze spełnieniem tych wymagań. Takie informacje byłyby podstawą do zajęcia się przez komisję środowiska sprawą i wydania opinii z zastrzeżeniami.
Trudno nie odnieść wrażenia, że politycy doszli do porozumienia z wielkimi przedsiębiorcami, a tych małych zostawili samych sobie. Nie powinno być inaczej?
Cała sprawa dobitnie wskazuje, że wszyscy przetwórcy szczególnie z małych firm rzemiosła wędliniarskiego muszą mieć reprezentację przy opiniowaniu zmian prawnych. Duże firmy taką reprezentację posiadają i pilnują swoich interesów.
Czy cała ta sprawa to nie jeden, wielki pokaz hipokryzji? Przecież można legalnie handlować alkoholem oraz papierosami, które są o wiele groźniejsze dla zdrowia niż stężenie benzoapirenu w tradycyjnie wędzonych kiełbasach i dodatkowo dotyczą znacznie większej ilości ludzi. Być może wcale nie o benzoapiren tu chodzi?
Nie dopatruję się drugiego dna, choć UE jest bardzo rygorystyczna w sprawach dotyczych bezpieczeństwa żywności. Przypomnę, że pojawienie się w Wielkiej Brytanii choroby BSE u bydła kilka lat temu sprawiło, że do tej pory nie wolno korzystać z mączek mięsno-kostnych w paszach dla zwierząt, choć są one wciąż legalne w USA. Jest szansa na zmianę tej decyzji, ale kraje członkowskie muszą udowodnić, że jest pełna kontrola nad zagospodarowaniem mączek mięso-kostnych.
Nowe rozporządzenie to cios w rozwijający się w Polsce rynek tradycyjnie przygotowywanych zdrowych produktów. Na pewno nie zniknie przez niego popyt. Czy państwo nie boi się powstania czarnego rynku i straty jakiejkolwiek kontroli?
Mam nadzieję, że wcześniejsze odpowiedzi to wyjaśniają. Według mojej wiedzy można pomóc producentom wędzonek i sprawić by ich tradycyjne produkty spełniały warunki rozporządzenia. Być może wymaga to życzliwej pomocy polskiej administracji oraz, gdyby okazało się to konieczne, Komisji Europejskiej, co zresztą zadeklarował Komisarz d/s zdrowia.
.
Rozmawiał Jakub Napoleon Gajdziński