Pochylając się nad mandragorą trzeba zadać sobie bardzo ważne pytanie: czy to człowiek więcej mówi o roślinie, czy roślina o człowieku? Mandragora jest znana od starożytności a jej historia wiąże się zarówno z historią starożytnych Chin, basenu Morza Śródziemnego jak i Kanaanu (występuje nawet w Biblii). Zapraszam do krótkiej rozprawki na temat jednej z najciekawszych roślin znanych człowiekowi.
Historia mandragory to materiał, który nadaje się na prawdziwy bestseller. Jej dzieje obejmują wspinanie się na szczyt popularności, okrutny i całkowity upadek oraz powolne odbudowywanie swojej pozycji przez wieki. Edith Piaf może jej jedynie zazdrościć.
Ta niepozorna roślina, nazywana niegdyś „ludzkim korzeniem” ze względu na swój kształt, jest doprawdy niezwykła. Mandragora ma wiele odmian i pochodzi z rodziny roślin psiankowatych. Występuje od basenu Morza Śródziemnego, aż po dalekie Himalaje. Wszędzie, gdzie się pojawiła pozostawiła za sobą niesamowity ślad, ściśle związany z historią kultury ludów, które ją odkrywały a następnie ze wstydem zapominały. Tak było chociażby w Kanaanie, ale o tym za chwilę.
Najbardziej popularna odmiana mandragory to mandragora lecznicza. To właśnie przede wszystkim tej odmianie przypisywano magiczne zdolności. Nie były to „jakiekolwiek zdolności”. Świat roślin może jedynie z zazdrością wpatrywać się w mandragorę i rozpaczać nad swoją bylejakością. Roślina ta bowiem nie tylko dawała specyficznie rozumiane „szczęście”, ale również ma na swoim sumieniu tysiące istnień oraz upadek całych cywilizacji.
.
Kilka ciekawych faktów o mandragorze
Roślina kwitnie od czerwca do lipca i jest trująca. Zawiera m.in. atropinę i alkaloidy, wywołuje podrażnienie dróg oddechowych, delirium, ma właściwości psychoaktywne i mocno pobudzające.
Co ciekawe: intuicję starożytnych potwierdziła współczesna nauka. Mandragora rzeczywiście jest rośliną magiczną. Uprawia się ją dla korzeni oraz jagód, a te stosuje się w produkcji środków przeciwbólowych (np. w chorobach reumatycznych) lub rozkurczowych.
Roślinę zbiera się, następnie suszy pozostawiając w cieniu, w specjalnie ogrzewanych suszarniach. Korzenie kroi się w plastry i w takiej formie poddaje dalszemu procesowi przetwarzania.
Jej debiut na piśmie to rok 1550 p.n.e. Wzmiankę o mandragorze odnaleziono w staroegipskim papirusie Ebersa. Legendarny Hipokrates zalecał ją jako środek na depresję. Teofrast z Eresos, grecki uczony i filozof, uczeń i przyjaciel Arystotelesa, który żył w latach 322-287 p.n.e. zalecał jej stosowanie jako środek przeciwbólowy. W tamtym okresie zdobyła również sławę, jako środek pomagający zasnąć i niewywołujący bólu głowy – w odróżnieniu od alkoholi.
W starożytnym Rzymie podawano jej korzeń schorowanym pacjentom, którzy mieli żuć roślinę, aby pozbyć się bólu.
Grecka bogini czarów, rozdroży i ciemności – Hekate, hodowała mandragorę w swym magicznym ogrodzie. Wieszczki Apollina, tajemnicze Pytie, używały jej by wprowadzić się w trans i przewidywać przyszłość.
To właśnie wtedy mandragora osiągnęła (po raz drugi) szczyt swej popularności. Nowa era w historii ludzkości zrzuciła ją z piedestału i wypowiedziała jej otwartą wojnę. Walkę, której roślina nie mogła wygrać.
.
Ziele Czarnej Magii
Upadek mandragory nastąpił dopiero w Wiekach Ciemnych. W średniowieczu mandragora została oficjalnym wrogiem wszechpotężnego Kościoła. Jej kształty, podobne do ludzkich, sprawiły, że znalazła się również na czarnej liście Inkwizycji. Święte Oficjum, w podręczniku Malleus Maleficarum (Młot na czarownice) autorstwa dominikanina Heinricha Kramera, określiło roślinę mianem ziela czarnej magii. Jeśli przypadkiem urosła w twoim ogrodzie, a ktoś doniósł o tym inkwizytorom, mogłeś pożegnać się ze swoją żoną, córką, matką czy teściową. Ostatecznie, na torturach każdy przyznawał się do winy.
Święte Oficjum głosiło również, że mandragora wyrywana z ziemi wydaje z siebie zabójczy krzyk. Jej potęga była mroczna i nieujarzmiona, a samą roślinę wiązano z demonami. Wierzono, że rośnie pod szubienicami i powstaje z nasienia wisielca, które kapało na ziemię.
Mandragora była zatem rośliną czarownic, które używały jej do przygotowywaniu swych mrocznych i straszliwych czarów. Używano jej m.in. do przywoływania demonów, rzucania klątw i uroków oraz wywoływania plag. Była nieodłącznym elementem sabatów, a każda, nawet najpotężniejsza czarownica, czerpała swą mroczną moc z jej korzenia.
Niemalże całkowita eksterminacja mandragory wiązała się również z samym procesem oskarżenia o czary. Roślina była uznawana za koronny dowód w postępowaniu inkwizytorskim. Nie ma się co dziwić, że większość ludzi wystrzegała się jej jak diabeł wody święconej.
Byli jednak i tacy, którzy ryzykowali życie swoje i bliskich byle tylko ją zdobyć. Ostatecznie mandragora znalazła się na czarnej liście Kościoła nie tylko dlatego, że wierzono w jej związek z czarną magią i demonami. Jej prawdziwą potęgą i najbardziej magiczną właściwością było coś zupełnie innego. I to właśna ta cecha zadecydowała o jej pierwszym upadku.
.
Mandragora i sakralna prostytucja
To nie przypadek, że mandragorę w średniowieczu łączono z kobietami. Wspólna historia płci pięknej i ziela czarnej magii wywodzi się z czasów preizraelskiego Kanaanu.
Gdy Jozue otrzymał od Jahwe rozkaz wzięcia „Ziemi Obiecanej” ogniem i mieczem, mordowania nie tylko mężczyzn, ale również kobiet, dzieci, starców a także bydła; niszczenia miast, zakopywania skarbów rdzennej ludności, burzenia ich miast i palenia ich domostw; jedną z przyczyn była właśnie… mandragora.
Izraelici by przeżyć musieli stworzyć ideologię, która pod karą wieczności spędzanej w Otchłanii bedzie karnie przestrzegać rozkazów przywódcy „rozmawiającego z Bogiem”. Jednym z rozkazów Jahwe było zachowanie czystości rasy. Pomagać w tym miały przepisy zapisane nie tylko w Księdze Wyjścia ale również Powtórzonego Prawa. Jak się okazało, Bóg, który narodził się na pustyni był bardzo, jakbyśmy to dziś powiedzieli, konserwatywny jeśli chodzi o relacje seksualne.
Izraelici nie mieli innego wyjścia, cały naród prowadzony przez pustynię musiał być zdyscyplinowany i karny, inaczej czekała go śmierć.
Gdy Jozue wkroczył do starożytnego Kanaanu jego oczom ukazał się widok naprawdę niezwykły. Baalowi, panowi much oraz Asztarte oddawano cześć w zgoła niecodzienny (dla współczesnego człowieka i starożytnego Izraelity) sposób.
Kanaańczycy czcili swoją boginię płodności w jaskiniach i grotach na zboczach gór oraz pagórków. Jama miała symbolizować żeński układ rozrodczy, podczas, gdy w środku znajdował się wydrążony z kamienia ołtarz. Ceremonia rozpoczynała się tym, że kapłanki, zwane również sakralnymi prostytutkami, ustawiały się w dwóch szeregach po obu stronach drogi prowadzącej do jamy. Mężczyzna chcący złożyć ofiarę Asztarte przechodził po środku i wybierał, aż 13 z nich. Sam akt polegał na tym, że mężczyzna odbywał stosunek na ołtarzu, podczas, gdy pozostałe kapłanki masturbowały się w kręgu, każda obok wykutych z kamienia olbrzymich członków.
Ofiara została złożona dopiero wtedy, gdy nasienie „modlącego się” znalazło się na ołtarzu. Jeśli, z jakiś przyczyn, to się nie udało należało ceremonię powtarzać, aż do skutku.
Gdzie w tym wszystkim mandragora? To właśnie ona była odpowiedzialna za całe to zamieszanie. Jagody rośliny nazywano „jabłkami miłości”, bo to właśnie ziele czarnej magii działa na mężczyzn niczym płachta na byka, czyli pobudza żądze miłosne i jest potężnym afrodyzjakiem. To właśnie mandragora była odpowiedzialna za „sposób prowadzenia się” starożytnych kanaańczyków i jako taka w dużej mierze przyczyniła się do eksterminacji tego ludu oraz jego, bądź co bądź, niezwykłej i naprawdę ciekawej kultury!
.
Tak przynajmiej mówią mniej oraz bardziej uczone księgi. Czy ktoś z Was miał okazję sprawdzić mandragorę w rzeczywistości?
.
Jakub Napoleon Gajdziński