Ciota, jako nazwa dla określenia czarownicy, funkcjonuje jedynie w Wielkopolsce i na terenach nią sąsiadujących. Powstanie owej nazwy nie jest to końca jasne. Najprawdopodobniejsza hipoteza zakłada, że wyrażenie to zostało wprowadzone, aby uniknąć wymawiania niebezpiecznego słowa „czarownica”.
Wybór nazwy CIOTA być może, był związany ze szczególnym zaangażowaniem się w praktyki magiczne starszych, niezamężnych kobiet, nazywanych po prostu mianem „ciotki”. Ludność wiejska termin CIOTA interpretowała jako „ciota, bo ciotka złego”. Cechą charakterystyczną dla ciot była między innymi przynależność społeczna. Gdyż ciotą nazywano kobietę, nie posiadającą majątku. Pochodziła ona zazwyczaj z gospodarstwa małorolnego, albo była robotnicą na majątku. Znamienna jest tutaj informacja uzyskana podczas badań terenowych od jednej z kobiet, która w przeszłości była uznawana za ciotę: „Jak się wzbogaciłam to ludzie przestali mi dokuczać”. Nie bez przyczyny uważano, że czary miały na celu nie tylko zniszczenie dobytku, ale także jego odebranie i przejęcie na rzecz sprawców.
Sprzyjającymi okolicznościami dla zostania okrzyczaną ciotą były także zazwyczaj podeszły wiek, tragiczne przejścia osobiste i trudna sytuacja rodzinna, długotrwała choroba lub kalectwo. Wiele spośród kobiet, na które wskazywano jako cioty, były osobami samotnymi, wdowami, kobietami porzuconymi lub starymi pannami. Wielu z nich poumierały także dzieci. Sytuacja takiej kobiety z kolei ukształtowała w niej cechy charakteru, odpowiadające ustalonemu stereotypowi cioty, którą widziano w kobiecie kłótliwej, nieufnej, złośliwej, a przede wszystkim zazdrosnej. Jeśli chodzi o cechy fizyczne cioty, to były to z reguły kobiety brzydkie. Informatorzy powiadali, że miały chude, cienkie nogi, stopy grabiaste, ślipia fałszywe, bodące lub zbójowane. O wiele rzadziej jako o ciotach, opowiadano o młodych dziewczynach niepospolitej urody.
Pod wpływem Kościoła, w kulturze ludowej, przyjęto, że działalność ciot związana jest z diabłem. W materiałach zebranych w XIX i XX wieku dużo miejsca zajmują opisy nawiązywania przez kobiety kontaktów z diabłem, będące reminiscencją motywów przeniesionych za pośrednictwem Kościoła z Zachodu i zaadaptowanych do warunków polskiej wsi. Pobudką dla zawarcia kontaktów z diabłem, były bardzo często sprawy materialne. Oskar Kolberg przytacza opowieść o dwóch siostrach, bogatej i biednej. Mąż tej biednej powiada: „Idźże do tej psianogi, niech cię nauczy”. Bogata siostra zgadza się pomóc biednej, stawia jednak warunek: „Dobrze, ale musisz się Boga wyprzeć”. Obie wybierają się w nocy na pola i bogata przywołuje diabła: „Rokita, Rokita, wyjdź, bo przyszła kobita” i zapewnia go, że również jej siostra pragnie mu służyć. Biedna dotąd siostra „po powrocie poszła doić krowy i miała tyle mleka, że go wcale do naczyń nie mogła zmieścić”. Z czasem, nawet na wsi, zaczęto odchodzić od poglądu, że cioty to pomiot diabelski. Tutaj nasuwa się pytanie: za czyim więc wdaniem tworzą się cioty? Zgodnie z prastarą, poprzedzającą oczywiście chrześcijaństwo koncepcją myślenia magicznego, moc magiczna wynikała z umiejętności wyzwalania bliżej nie określonych sił nadprzyrodzonych. W 1964 roku informator z powiatu jarocińskiego na pytanie: skąd bierze się moc ciot? odpowiedział: „z przyrody”.
Motywy podejmowania czarów przez cioty, nie znajdują jednoznacznego wyjaśnienia, wśród osób w nie wierzących. Częstym powodem parania się czarami były motywy osobiste, chęć wzbogacenia się, zazdrość lub satysfakcja ze szkodzenia ludziom znienawidzonym. Przy tego rodzaju motywach, ciota posiadała moc panowania nad rzucanymi urokami. Świadomie dobierała praktyki magiczne i kierowała je na konkretne obiekty lub osoby. Część informatorów przestawiła krańcowo różny pogląd, obiektywizujący działalność ciot. W myśl owego poglądu „ciota ciotuje” nie dlatego, że czarowanie jest zgodne z jej osobistym interesem, ale dlatego, że musi. Wówczas takowa kobieta, jako ofiary nie wybiera tylko wrogów, ale także bliskie jej i serdeczne osoby. Czasem urok może rzucić na całkowicie przypadkową osobę. Powiadano również, że ciota, która w danym momencie nie może wyładować swej mocy na obcych ludziach, szkodzi własnemu mężowi, dzieciom, lub zadaje czary sama sobie.
Na wsiach rozpowszechniony był pogląd, że CIOTOWANIA można się wyuczyć. Możliwość zdobycia tych praktyk była jednakże uzależniona od dnia urodzin. Największe szanse na przyswojenie sobie wiedzy magicznej miały dzieci urodzone w poniedziałek lub wtorek. Uważano, że przyswojenie umiejętności czarowania, najłatwiejsze było w rodzinie. Wierzono, że ciota, która nie ma następcy, męczy się i nie może umrzeć.
Człowiek uprawiający czary i jego ofiary żyli zazwyczaj w bliskim sąsiedztwie. Dlatego, obawiano się przede wszystkim czarów zadanych przez ciotę poprzez bezpośredni kontakt z nią. Jednak czary było można także „założyć” np. podkładając w odpowiednie miejsce, najczęściej w obrębie zagrody ofiary, odpowiednio spreparowane środki magiczne, których moc wzmacniano zaklęciem. Ciota bardzo często swej ofierze „zadawała” chorobę. Sposoby owego „zadania” były rozmaite. Ciota używała swego złego spojrzenia, po to, aby sprowadzić na ludzi urok/przyrok. Wierzono, że złe spojrzenie może nawet zabić. Informatorzy powiadali, że ustrzał można zadać poprzez bezpośredni kontakt z ofiarą, a jeżeli dostęp do niej jest trudny, można go „puścić z wiatrem”, podobnie jak i przyrok. Cioty wywoływały choroby głównie przez zadanie czarów w jedzeniu lub napoju. Zdaniem informatora ze wsi Sławsk „cioty chętnie częstują wódką, a dzieciom wtykają to placek, to gruszkę, to cukierka lub śliwkę, aby spowodować chorobę”. Z działalnością ciot, wiązano także chorobę skóry głowy, obecną na wsi jeszcze w XX wieku, a mianowicie kołtun. Kołtun również można było zadać różnymi sposobami. Informatorka z Nowego Kramska opowiadała o wypadku, kiedy kołtun zadano w kawie ze śmietaną. Wierzono, że kołtun można „zadać” również przez podrzucenie lub „założenie” odpowiednio spreparowanych środków. Znana jest także inna interpretacja kołtuna. W Sławsku ciota powodowała choroby dolewając ludziom do potraw krople amedynki.
Ludzie na wsi wierzyli, że cioty nie szkodzą jedynie człowiekowi. Ich złych mocy, tak samo jak ludzie, mogły doznać zwierzęta hodowlane. Przyrok rzucony na drób, świnie czy konie powodował, że zwierzęta nie chciały „żreć”, marniały i w rezultacie zdychały. Cioty, jak wszystkie czarownice szczególnie upodobały sobie krowy. To za sprawą ich uroków, wiejskie mućki dawały zepsute mleko lub je traciły. Ingerencji ciot obawiano się w wielu jeszcze innych dziedzinach życia, np. ciota potrafiła również zmienić charakter człowieka. Wraz ze wzrostem oświaty i świadomości społeczeństwa cioty odeszły z polskiej wsi. Dziś jedynie sporadycznie można usłyszeć wzmianki o nich od najstarszych mieszkańców wsi. Jednak u nas nie koniec ciotowania, obiecujemy, że niedługo otrzymacie kolejną partię ciekawostek na temat ciot.
.
Źródło: Z. Jasiewicz, Czary.
Materiał opublikowany w celach edukacyjnych.
My Słowianie – obyczaje, kultura i język