Sarkazm zaczyna ustępować złości

Gdy w 2008 roku wybuchały masowe protesty ruchy społecznych we Francji, Anglii czy Stanach Zjednoczonych, Grecy ukuli wspaniałą maksymę: „cicho, nie budźcie Hiszpanów, oni śpią”. Ten impuls później przekształcił się w wybuch Ruchu Oburzonych, tzw. Indignados, którzy okupując place i skwery protestowali przeciwko polityce cięć i pogłębionej prywatyzacji, również przestrzeni miejskiej. 

Greckie powiedzenie można było odnieść również do Polski: „cicho, nie budźcie Polaków, oni śpią”. Jednak po tych wyborach trzeba powiedzieć, że chyba coś się zmieniło. Różnego rodzaju ruchy miejskie zdobyły radnych, wójtów i prezydentów na przestrzeni całego kraju, zwłaszcza w większych miastach. To spory sukces. Jednocześnie czas zadać sobie pytanie: czym są ruchy miejskie i z czego się wywodzą?


Podobnie jak inne ruchy społeczne, zarówno te nowe (ruch feministyczny) czy stare (Solidarność), ruchy miejskie to w dużym skrócie zgromadzenie aktywistów o podobnych poglądach dążących do realizacji ustalonych przez siebie celów. Wydaje się, że podobnie jak większość innych ruchów, i nasze wyrosły z niezadowolenia, gniewu i oburzenia. Jak się okazuje, w materii społecznej, złość może być naprawdę twórczym czynnikiem.

Wystarczy przyjrzeć się bliżej kondycji polskich miast, by zrozumieć skąd ta wściekłość się bierze. Najlepszym przykładem jest chyba Poznań pod nieszczęsnymi rządami byłego prezydenta Ryszarda Grobelnego. Centrum miasta należy do banków i korporacji, wszelkie życie obywatelskie zostało z niego wykurzone. Poznaniacy mają spore trudności by realizować swoją przysłowiową przedsiębiorczość, ponieważ za każdym rogiem czai się złowrogie centrum handlowe. Ile małych biznesów upadło z tego powodu? Trudno powiedzieć. Ojciec mojego znajomego prowadził kiedyś na Jeżycach sklep monopolowy, założony zresztą jeszcze przez jego ojca. Sklep cieszył się sporym powodzeniem, jak to na Jeżycach, do momentu, gdy obok sprowadził się jeden ze tzw. sklepów wielkopowierzchniowych. Moi znajomi nie byli w stanie konkurować cenowo z molochem, a sentymenty nie są tak silne, by płacić więcej niż jest to absolutnie konieczne. Nie trudno się domyślić, że sklep upadł. 

Pójdźmy dalej. Jeszcze cztery lata temu funkcjonował absurdalny zakaz wchodzenia na miejskie trawniki. Człowiek pojedzie do Paryża – ludzie siedzą na trawnikach, śmieją się i podjadają kanapki. W Londynie, Amsterdamie czy Berlinie to samo. Ale nie w Polsce. W końcu trawnik ma pełnić funkcję reprezentacyjną, a nie użytkową. Wszyscy utrzymujemy go ze swoich podatków tylko po to, aby ładnie wyglądał, nie po to by z niego korzystać. Dopiero nacisk ruchów miejskich zdołał wymusić zmianę prawa. Do 2010 roku można było dostać za to mandat. 

Podobnych sytuacji jest zresztą o wiele więcej i nie ma sensu wymieniać ich wszystkich. Ważne jest to, że ruchy miejskie mają powody by zaistnieć i nieprzypadkowo zdobywają z wyborów na wybory coraz większą popularność, pomimo tego, że przecież nie są w stanie konkurować z kampaniami wyborczymi kandydatów partii politycznych lub tzw. „wiecznych prezydentów”. Mimo to Polacy coraz bardziej im ufają i decydują się na nich głosować. 

Na zachodzie Europy podobne ruchy już dawno zyskały sporą popularność. W Polsce, jak twierdzi dr Paweł Kubicki, socjolog i antropolog z Instytutu Europejskiego Uniwersytetu Jagiellońskiego, polskie ruchy miejskie mają swoją specyfikę i jest ona związana jeszcze z zawieruchą drugiej Wojny Światowej oraz późniejszymi przesiedleniami.

„Zaczęło się w latach 90. i myślę, że można już powiedzieć, że miasta rzeczywiście triumfują. W pewnym sensie wracamy do idei starożytności i średniowiecza, gdy podstawą obywatelskości i organizacji politycznej było miasto. Widać, że państwa narodowe – z wielu względów – coraz bardziej tracą na znaczeniu. Jednocześnie zyskują na nim miasta” – mówi dr Kubicki. 

prm-ludzik

Trudno odmówić mu racji. O ruchach miejskich mówi się w kontekście „rewolucji 30 – latków”, czyli drugim oraz trzecim pokoleniu migracji powojennych, które z jednej strony pokrywa się z wyżem demograficznym a jednocześnie jest pierwszym pokoleniem urodzonym w mieście. Wojna i wydarzenia późniejsze właściwie zlikwidowały polską kulturę miejską, zatem ruchy miejskie muszą ją teraz odbudowywać od nowa. Jak widać po rezultatach, nie idzie im tak źle. Pokolenie, które się tym zajmuje to ludzie, którzy emigrowali do krajów zachodu za pracą lub uczestniczyli w programach typu Erasmus. Widzieli jak miasto może wyglądać i patrzą na władzę bez kompleksów. Najlepszym tego przykładem jest Kraków i pomysł igrzysk. Prezydent Majchrowski odpowiedział aktywistom chcącym referendum na ten temat, że ono się nie odbędzie bo „Kraków to nie Szwajcaria”. Odpowiedź była bardzo prosta: „co z tego?”

Zresztą opisana sytuacja jest dobrym przykładem tego jak może wyglądać powstanie takiego ruchu społecznego. Grupa znajomych powołuje stronę na Facebook’u, którą nazywa „NIE dla igrzysk w Krakowie”, zaprasza znajomych a z czasem ludzi zbiera się coraz więcej. Powoli zawiązuje się struktura, której zadaniem jest nacisk na władzę i realizacja konkretnego celu. Takim przykładem może być również sprawa smogu w stolicy Małopolski. Co z tego, że był tam od wielu lat, jeśli dopiero od niedawna ruchy miejskie wywołały dyskusję oraz konkretne działania związane z tym tematem?

Dodam także, że wraz z rozwojem kultury miejskiej pojawiają się również bardziej egalitarne restauracje. Jeszcze kila lat temu centra polskich miast były zdominowane przez bardzo drogie restauracje oraz fast foody. Dziś jest już inaczej. Jak grzyby po deszczu powstają miejsca, gdzie można zjeść bardzo dobry posiłek, popić go piwem i porozmawiać na różne tematy za zaledwie 20-30zł. To spora różnica i daje szanse, że centra z wymarłych bankowych siedzib przemienią się znów w tętniące życiem miejsca spotkań i dyskusji.

Można chyba powiedzieć, że sarkazm zaczyna ustępować złość, a ta zmienia się w twórczą inicjatywę. Kiedyś tylko narzekaliśmy, potem byliśmy wściekli. Teraz nadszedł czas na rywalizację z partiami politycznymi  i skostniałymi samorządowcami, aby przywrócić miasto jego prawowitym właścicielom. Należy jasno powiedzieć, że jest to ruch nie do przecenienia.

.

Komentarze