Nie trzeba przytaczać żadnych danych, by udowodnić jak bardzo kochamy rzeczywistość wirtualną. Często mówi się nawet, że „Internet należy do Polski” lub jest „wewnętrznym polskim czatem”. Coś w tym jest. Przy okazji rodzi się pytanie o kształt relacji człowieka i świata wirtualnego. Kochamy go? Sprawia, że czujemy się żywi? Jest rodzajem narkotyku?

Od razu zaznaczam, że podobnie jak Jonze, nie zamierzam bawić się w żadne moralizatorsko-ostrzegawcze gierki. Taka już jestem, że dostaję wysypki jak tylko ktoś zaczyna uderzać w ten deseń. Szkoda by było mojego i Waszego czasu, nie tylko by o tym czytać, ale jeszcze oglądać film pełen bzdurnego świętoszkowania.

Ale zacznijmy od obsady…

.

Kommodus, Black Widow i 13tka

10168188_546115232173951_4310847075410700538_nGłówną rolę gra Joaquin Phoenix, znany z roli Kommodusa w Gladiatorze lub z takich filmów jak Osada i Znaki. Wielu określa go mianem jednego z najlepszych aktorów swojego pokolenia. Ja zawsze miałam do niego chłodny stosunek, ale muszę przyznać, że w tej roli naprawdę mi zaimponował.

Chyba najlepsze co można o nim powiedzieć to małe i szybkie gesty, krótkie spojrzenia, które pojawiają się na jego twarzy, generalnie – niewielkie i łatwe do przeoczenia rzeczy, które czynią jego postać wyjątkową. W pewnej scenie, podczas grania w super nowoczesną grę, postać przezywa go w sposób co najmniej niezbyt miły. Jego zdziwienie ustępuje krótkiemu zdenerwowaniu i… Joaquin też zaczyna przeklinać.

Element krótkiego i śmiesznego zaskoczenia, którego pełno w filmie.

Co ciekawe, rolę Sztucznej Inteligencji, czy OS – systemu operacyjnego o imieniu Samantha, gra… Scarlett Johansson. Co prawda użycza Samancie zaledwie swój głos, ale nawet  ja sama (a fanką Johansson nie jestem) muszę przyznać, że nieźle to wyszło. Zwłaszcza, że przecież grała w takich klapach jak „The Avengers” czy „Captain America: Winter Soldier”.

Oprócz nich pojawiają się jeszcze Amy Adams („Leap Year”, „Cruel Intentions”), Ronney Rama („Side effects”, „A Nightmare on Elm Steer”) i uwielbiana przez panów Olivia Wilde znana choćby z serialu „Dr. House”.

.

Fabuła

Główny bohater traci pracę w opiniotwórczym piśmie i zaczyna pisać dla jakiegoś szmatławca, gdzie udaje „ludzi z problemami”. Coś w rodzaju listów zdesperowanych czytelniczek do różnej jakości kobiecych gazetek, gdzie padają pytania nie tylko o sprawy łóżkowe, ale przy okazji mówi się również o problemach z rodziną, pracą oraz dlaczego wróżka Beata pomyliła się w zeszłym miesiącu.

Innymi słowy: Theodore Twombly (imię głównego bohatera) jest częścią iluzji, która daje ludziom poczucie, że wciąż jeszcze żyją, że świat dookoła nich jest prawdziwy i ma choćby najmniejszy sens. Iluzji na którą sam cierpi.

Theodore nie radzi sobie najlepiej z życiem. Jest po rozwodzie i czuje się przede wszystkim samotny. Jest typem introwertyka, wydaje się zakompleksiony i niezbyt odważny. Jest raczej nieśmiały i wygląda… jakby mieszkał całe życie z własną matką. Nie potrafi sobie poradzić nawet z skrzynką pocztową, oczywiście wirtualną.

10334380_561205543998253_2113542253626839321_n

Wtedy postanawia nabyć pierwszy OS, system operacyjny oparty na Sztucznej Inteligencji. Program został stworzony przez naukowców, którzy przeprowadzili niezliczone badania i jednocześnie wykreowali profil osoby, kim sztuczna inteligencja ma się stać.

Szybko okazuje się, że Samantha (bo tak ma na imię OS) jest tym, czego Theodore potrzebował najbardziej. Porozumiewa się z nią za pomocą specjalnego telefonu, dzięki czemu są właściwie przez cały czas w kontakcie.

Ich relacja zaczyna się od pocieszania Theodore przez Samanthę – dość oklepany motyw. Prowadzą poważne rozmowy w których główny bohater tłumaczy dlaczego czuje się przygnębiony i opuszczony.

Każdego dnia poznają się coraz bardziej, coraz więcej się razem śmieją i coraz częściej rozmawiają o swoich marzeniach i pragnieniach. W końcu Theodore i Samantha uprawiają seks. Tak, człowiek i system operacyjny oparty na Sztucznej Inteligencji. Nie jest to oczywiście zbliżenie fizyczne, ale raczej oparte na dialogu. Od tego momentu wszystko się, zmienia. Theodore i Samantha zakochują się w sobie i dopiero wtedy naprawdę się zaczyna…

Jednak o tym dalej nie będę pisać, bo czemu miałabym zepsuć Wam zabawę?

.

O czym w sumie jest ten film?

10274340_560263314092476_6919413862203061266_nTo chyba oczywiste. Pierwsze skojarzenie, które się nasuwa, to nasza miłość do świata wirtualnego. Dobrze wiemy, że dla wielu Internet stał się oknem na świat. Nie mam na myśli jedynie graczy powstających jak grzyby po deszczu gier online, ale także wielu, którzy korzystają choćby z mediów społecznościowych.

Facebook ma już 1,3mld użytkowników na całym świecie, Twitter ponad 750mln, a przecież ich liczba cały czas rośnie. Internet to szybki i tani dostęp do głównego towaru współczesności: informacji. Dzięki sieci mamy dostęp do filmów, książek i wielu innych materiałów, których normalnie nie zobaczylibyśmy na oczy. To samo dotyczy gier, sportu, spotkań ze znajomymi z daleka itp.

Dzięki Internetowi jest również wiele przeróżnych sposobów na „uprawianie seksu”. Od oglądania porno, po cyberseks. I to wszystko bez wychodzenia z domu!

Trudno zatem dziwić się Theodorowi, że zakochuje się w Samanthcie. Jest miła, uprzejma, zawsze dostępna i można ją, w razie czego, wyłączyć. Posiadać taki przycisk chciałoby pewnie wielu mężczyzn!

Jednak dla mnie najciekawszy jest inny motyw, niż nasze uzależnienie od świata wirtualnego. Samantha naprawdę jest niesamowitą postacią, a najciekawsze w niej jest to, że cały czas pragnie się rozwijać i przekraczać swoje granice. Jako system operacyjny próbuje dowiedzieć się czym jeszcze może się stać, a miłość Theodore jeszczą ją do tego popycha. W ten sposób odkryłam bardzo ciekawy motyw dotyczący relacji damsko-męskich w filmie, który zdaje się przede wszystkim mówić o technologii i człowieku pogrążonemu w iluzji.

W końcu, która z nas nie chciałaby, mieć podobnie? Kciuki do góry dla Samanthy!

.

Klaudia Bąk

Zdjęcia pochodzą z fanpage Her.

 

Komentarze