W Biedrusku, niedaleko Poznania znajduje się garnizon wojskowy. Czym byłby jednak garnizon bez swojego kasyna?
.
Podążając za historią tej miejscowości musimy cofnąć się do końca wieku XIV. To wtedy Biedrusko należało do zakonu Cysterek, a po 300 latach właścicielem Biedruska na kolejne został się Otto Sigmunt von Treskov, kupiec galanteryjny z Berlina.
Przed I wojną światową stacjonował tu 15 pułk ułanów. W okresie międzywojennym stacjonował tu 7 pułk Strzelców Konnych Wielkopolskich. Na poligonie w przeszłości kręcono sceny do filmu „Ogniem i mieczem” a także do innych filmów. Jednak to właśnie opuszczone kasyno, z którym wiążę się wiele wojskowych historii, zainteresowało mnie najbardziej. Z zabawy w kasynie zachowała się taka historia, spisana przez Józefa Zbigniewa Otfinowskiego.
Jednak to właśnie opuszczone kasyno, z którym wiążę się wiele wojskowych historii, zainteresowało mnie najbardziej.
Z zabawy w kasynie zachowała się taka historia, spisana przez Józefa Zbigniewa Otfinowskiego:
„Jest rok 1921, pierwsza koncentracja Wielkopolskiej Brygady Kawalerii po zwycięskiej wojnie, po latach rozproszenia.
I oto bankiet w wielkiej sali kasyna, która pomieścić mogła 500 biesiadników. Gwarno, radośnie, toast za toastem „Sto lat, niech żyje!”, „Pamiętasz?”, „Pamiętasz?”… W jednym kącie śpiewają żurawiejki, gdzie indziej alfabet kawaleryjsko – artyleryjski i znów „Sto lat”… Z czubów dobrze się już korzy…
Gdy dowódca brygady wzniósł toast za 15 – ty poznański, na salę wjechało czterech fanfarzystów na siwych koniach i odegrało pierwszą zwrotkę – zawołanie marsza 15-tego pułku ułanów poznańskich. Nagrodzono ich burzą oklasków i „wiwatnych wrzasków”… Potem zawołanie 17-tego pułku ułanów wielkopolskich. Dla dowódcy brygady, „generalskiego”. Za każdym zawołaniem, toast do dna i wreszcie miłe artylerzystom konnym zawołanie, ich marsz.
Jeszcze w uszach brzmiały ostatnie tony naszego zawołania, gdy nagle… Potężny huk wstrząsnął budynkiem, a z okien, jak grad, poleciały szyby… i cisza, która aż bolała. Można się było obawiać krzyków rannych odłamkami szkła, tymczasem burza oklasków i owacje „Niech żyje nasz DAK!”, „Jeszcze raz, jeszcze raz!”, krzyczeli najbardziej zalani…
To pułkownik Łakiński, chcąc się zrewanżować 15-temu ułanów za występ fanfarzystów, przez adiutanta zaalarmował najbliżej zakwaterowany działon, który milczkiem odprzodkował działo na tarasie kasyna i na znak adiutanta odpalił „Panu Bogu w okno”, granatem stalowym z czepkiem zamiast zapalnika. Granat zarył sie gdzieś w głebi lasów otaczających Biedrusko, a może utopił się w Warcie, która mu była po drodze… Wybuchnie w dzien Sądu Ostatecznego, nie szkodząc nikomu.
Były dochodzenia żandarmerii, podobno dowódca korpusu rozmawiał przy raporcie z płk. Łakińskim. Czym się ta rozmowa skończyła? Mało kto wie… Jak zwykle i ochoczo i jednomyślnie korpus oficerski dywizjonu zgodził się zapłacić na raty koszty wybitych szyb i potłuczonych tafli na tarasie (jako że podrzuciło działem przy wystrzale). Jak mawiają Warszawiacy : „Tak dawno, może nie wszystko jest prawdą?” Moje pierwsze pobory w DAK w 1932 r. nic o szybach w Biedrusku nie wspominały. Widocznie dług był już spłacony. A może?”
.
Foto: Piotr Zarówny ( więcej zdjęć Piotra Zarównego znajdziesz tutaj)
Tekst: opracowała Katarzyna Zarówna
Stare zdjęcia pochodzą ze strony: https://www.biedrusko.info/
Historia w kasynie: https://www.7dak.fora.pl/
https://zabytkipoznan.pl/