Z Adrianem Suszką, współwłaścicielem z żoną Natalią Gospodarstwa Pszczelarskiego Suszka i jednym z producentów, którego miody można kupić w sklepie Smaków z Polski; o tym jak powstaje, po czym poznać i jak najlepiej spożywać miód rozmawia Jakub Napoleon Gajdziński.
Jaka jest historia pasieki Suszka?
W latach trzydziestych ubiegłego wieku dziadek zaczął pszczelarzyć jak był młodym chłopcem. Pierwszy ul zrobił podprowadzając swojemu ojcu deski z płotu i tak się zaczęła jego pszczelarska pasja. Uczył się na własnych błędach i zasłyszanym doświadczeniu innych pszczelarzy. Mnie zabierał do pasieki gdy byłem jeszcze dzieckiem i ja również uległem pasji pszczelarstwa. Zainteresowałem nią swoją żonę i teraz jest to nasz sposób na życie. Na pszczelarstwie budujemy nasz świat.
Jak powstaje miód?
Pszczoły zbierając nektar zapylają wszystkie okoliczne kwiaty. Miód powstaje jakby „przez przypadek” bo jest to efekt uboczny tego, że owad zbiera nektar. Pszczoła siada na tysiącach kwiatów i jakby automatycznie zbiera nektar. Potem przynosi go w tak zwanym wolu do swojego ula dodając do niego enzymy, które wytwarza.
Laikom się wydaje, że ona również przerabia ten nektar. Prawda jest jednak inna: pszczoła oddaje nektar z którego powstaje, posługując się terminologią pszczelarską, tak zwany „nakrop”. Dlaczego tak się to nazywa? Z tego powodu, że podczas pożytku luźny nakrop zaczyna z niego ściekać. To pszczoły nielotne obrabiają ten nektar.
Te owady są naprawdę niezwykłe. Przechodzą w swoim życiu kilka stadiów. W jednym z nich pszczoła nielotna zajmuje się przerabianiem nektaru i wyścielaniem komórek dla nowych pokolen larw a w innym, już pod koniec swojego życia, wylatuje po nektar. Jest to najbardziej wyczerpująca praca pszczoły. Dystans jaki przelatuje sięga setek kilometrów i podczas tej aktywności wycierają im się skrzydła.
Wracając do samego procesu produkcji. Przede wszystkim miód jest kilka razy przerabiany. Pszczoła bierze go do wola, odparowuje z niego wodę i dodaje do niego swoje enzymy. Następnie składa go do komórek plastra. Jeżeli miód jest już „dojrzały”, czyli ma odpowiednią zawartość wody, pszczoły po zapełnieniu komórki zaczynają ją zasklepiać, czyli zamykać cienką warstwą wosku. Dzięki temu substancja się nie wylewa.
A gdy miód jest już gotowy?
Potem gdy pszczelarz widzi, że miód jest już gotowy do odbioru zaczyna się kolejna faza. Trzeba pamiętać, że to nie takie proste. Pszczelarz musi ocenić jaka jest zawartość wody w miodzie, bo jeśli nektar nie spędził odpowiednio długiego czasu w ulu i woda nie wyparowała to nie nadaje się jeszcze do zebrania. „Świeży” miód w ulu może mieć nawet 40% wody i jest to co najmniej o 20% za dużo. Dlatego nigdy nie wybiera się go w środku sezonu. Dobry miód powinien mieć poniżej 16% wody.
Co się dzieje dalej?
Pszczelarz przyjeżdża do pasieki, wyciąga plaster z miodni, czyli górnej części ula, gdzie matka nie ma dostępu. Żeby do tego nie dopuścić zakłada się odpowiednią kratkę odgrodową, która pozwala przecisnąć się pszczołom, ale nie matce ze względu na jej wielkość. Produkt przywozi się do pracowni, zasklep oddziela się specjalnymi widelcami, wkłada się do wirówki górną beleczką do zewnątrz. Może nam się wydawać, że plastry, które pszczoły budują są budowane prostopadle do ziemi. To nieprawda, plastry są budowane pod kątem 45 stopni dzięki czemu miód się nie wylewa. To powoduje, że jeśli ułożymy plaster górną beleczką w miodarce, która zacznie wirować to miód po prostu z tego plastra wyleci.
Tak jest przy większości miodów, na przykład miodzie nektarowym. Inaczej jest w przypadku bardzo gęstych miodów, choćby iglastego. Ten miód z wielkimi trudnościami wylatuje z plastra. Najtrudniejsza sytuacja dotyczy miodu wrzosowego. Ma to związek z jego konstystencją, którą najłatwiej porównać do galarety. W tym przypadku wirowanie po prostu nic nie daje. Trzeba najpierw rozluźnić go specjalnymi iglicami i dopiero wtedy wylatuje.
Potem miód ścieka na dno miodarki. Stamtąd do kranika w którym jest sitko, żeby w yłapać wszelkie resztki z zasklepu. Jest to ważne ponieważ zawsze się trochę wosku dostanie, czasami pszczoła a jeszcze innymi razem jakieś inne zanieczyszczenia. Potem miód przepływa przez to sitko i wpływu do wiadra. Zostaje otwarty na maksymalnie trzy dni, żeby odparował oraz wybił mniejsze cząstki wosku i dopiero później jest zamykany w wiadrach lub beczkach, zależnie od tego jaki sposób magazynowania stosuje pszczelarz.
Na co trzeba uważać?
Ważne jest przechowywanie miodu. Ponieważ przez te dni, kiedy odparowuje wilgotność i temperatura muszą być na odpowiednim poziomie. Miód wykazuje bardzo wysokie właściwości higroskopijne, czyli ściąga wodę oraz zapachy. Zatem zostawiony w wilgotnym pomieszczeniu ściągnie z niego całą wolgotność! Jeśli się postawi taki miód w łaźni parowej to po pewnym czasie zwiększy się objętność tego miodu o jakieś 3-4%.
Podobnie nie można używać pojemników, które służyły czemuś co zostawia za sobą silny zapach. Miód łapie zapachy i nimi przesiąka. Kiedy dziadek robił miód to opowiadał mi, że ludzie przychodzili do niego z różnymi słoikami, choćby po ogórkach kiszonych. Wówczas nie nalewał do takich słoi miodu.
Jak długo ten proces trwa?
Jedziemy do pasieki z samego rana, bo pora dnia jest ważna. Wybieramy się wcześnie rano, żeby mieć pewność, że pszczoły nie przyniosły już nowego nektaru, który jest niedojrzały. To bardzo ważne, żeby dojrzały miód nie mieszał się ze świeżym. Maksymalnie wybieramy 30 rodzin i to wszystko trwa około dwóch godzin. Następnie wracamy do domu i przez kolejne cztery godziny trwa wirowanie. Potem miód musi odstać trzy dni i jest gotowy. Można powiedzieć, że od momentu wybrania miód jest gotowy w ciągu czterech dni.
Czy pszczelarstwo podlega jakimś modom bądź trendom?
Tak, jest moda w pszczelarstwie. Przychodzi do nas z Zachodu i sprawia, że chcemy jeść jak najbardziej naturalną i zdrową żywność. W pszczelarstwie coraz popularniejsze stają się miody sekcyjne (plastrowe). Nie wiem czy ktokolwiek spoza branży i osób bardzo zainteresowanych miodami kiedykolwiek się z takim terminem spotkał. Zasklepione plastry wycina sie z ramek i w tej postaci się sprzedaje.. Wycina się je tak, jak znajdują się w ulu i w tej formie się to sprzedaje.
Niemcy po prostu uwielbiają miód sekcyjny. Kochają go tak bardzo, że jedzą go łyżeczkami ze wszystkim co się w nim znajduje, czyli także woskiem. Ma to bardzo cenne właściwości zdrowotne.
Czym się różni Pana miód od takiego ze sklepu?
Powiem tak: wielu pszczelarzy, zwłaszcza tych mniejszych, całe zło widzi wokół siebie ale nigdy w sobie. W kółko powtarzają, że miody marketowe to te najgorsze. Ja nie jestem do tego podejścia przekonany i nie podzielam ich zdania. Jest z pewnością wielu świetnych producentów w całej Polsce, którzy mają miody bardzo wysokiej jakości i chcą je po prostu sprzedać. Co za różnica czy sprzedają je u siebie w domu, na targowisku czy w markecie?
Wcale nie uważam, że miody z supermarketów z miejsca są gorsze od moich. To nie o to w tym chodzi. Sam nie mam oporów sprzedawać moich miodów do sklepów. Uważam, że to nie jest błąd. I na pewno nie jest to wyznacznik dobrej jakości. Do wszystkiego trzeba podchodzić z dystansem i nie robić sobie reklamy na tym, że konkurencji się udało sprzedawać gdzieś miody a mi nie. To, że ktoś sprzedaje miód w supermarkecie to żadna tragedia.
Ważniejsze jest to jak się zachowuje miód. Jeżdżąc po sklepach bardzo często widzę miody, które, oceniając po numerach partii i dacie przydatności , po roku potrafią się nie skrystalizować. Albo jeśli już krystalizują to robią to w taki sposób, że widać, że zostały przegrzane bądź wymieszane z innymi miodami i ulegają rozwarstwieniu. Wtedy jest tragedia.
Po czym poznać czy miód jest dobry?
Trzeba zwrócić uwagę czy jest to produkt Polski. Powinniśmy jeść to czym obdarza nas ziemia na której mieszkamy. Nasze tereny obfitują w substancje, których potrzebujemy, żeby dobrze funkcjonować a ja nie widzą powodu, żeby to odrzucać. Bardzo ważna dla naszego zdrowia jest właśnie żywność regionalna. Dodatkowo miody z Unii Europejskiej i spoza niej stanowczo różnią się jakością od polskich miodów. Bardzo ważna jest gęstość. Można to łatwo sprawdzić po prostu odwracają miód. Jeśli miód jest dobry bąbel powietrza powoli wędruje do góry. Jeśli nie to znajduje się tam od razu po przewróceniu. To znaczy, że miód jest po prostu zbyt rzadki, ma w sobie za dużo wody.
Natomiast jeśli jest skrystalizowany to trzeba zobaczyć czy równomiernie. Jeśli są kryształki a między nimi znajduje się płyn to znaczy, że część miodu została przegrzana i nie krystalizuje. Dodatkowo może to znaczyć, że został zmieszany z innym miodem skrystalizowanym tzw. krupcem, który miał spowodować, że do tej krystalizacji dojdzie. Każdy miód płynny szybciej skrystalizuje jeśli doda się inny skrystalizowany miód (krupiec). Bakterie, które są odpowiedzialne za krystalizację zaczynają przechodzić do miodu płynnego co powoduje jego szybszą krystalizację. Niektóre firmy tak czasami robią…
Po kupieniu jest o wiele łatwiej. Wystarczy wlać łyżeczkę miodu do szklanki wody i zobaczyć jak się zachowa. On powinien spłynąć na dno i tam się równomiernie rozłożyć. Na pewno nie powinien się rozpuścić. Jeśli tak się stanie to znaczy, że jest to zły i zafałszowany produkt bardzo złej jakości.
Jest jeszcze test grafitu. Do skrystalizowanego miodu należy włożyć ołówek i jeśli grafit zacznie się rozpuszczać to znaczy, że jest za duża zawartość wody. Jedynie miód rzepakowy nie poddaje się temu testowi, gdyż ma naturalne własności, które fałuszją wynik.
Jakie Pan miody produkuje i czy z któregoś jest Pan szczególnie dumny?
Produkujemy wielokwiat wczesnowiosenny, rzepak, akacjowy, lipowy, gryczany, wrzosowy i czasami także facelia.
Ten z którego jesteśmy najbardziej dumni to bez wątpienia miód akacjowy. Nasze pasieki znajdują się na byłych włościach Dezyderego Chłapowskiego (Turew), który sadził na swoich odkrytych i pustych terenach wiatrochron z akacji. Inni pszczelarze dziwią się, że w latach kiedy jest mało akacji my mamy czysty miód akacjowy. Rzadko się to spotyka bo z reguły miody akacjowe są z czymś zmieszane. Prawie nikt nie ma tylu drzew akacji w jednym miejscu, żeby pozyskać miód akacjowy. My mamy!
.
Który miód poleciłby Pan jako pierwszy komuś, kto chce kupić Pana miody w sklepie Smaki z Polski? Właśnie akacjowy?
Tak, zdecydowanie akacjowy. Nigdy oczywiście nie da się dostosować w sposób uniwersalny miodu do podniebienia. Zależy do czego ta osoba potrzebuje ten miód. Ważny jest cel. Czy ktoś potrzebuje miodu, żeby posłodzić sobie herbatę? Może dla osoby starszej na krążenie? Może dla siebie, żeby wyleczyć przeziębienie? Czy raczej na sprawy żołądkowe? Na kanapki dla dzieci? A może jest jeszcze inny powód? Uniwersalnie nie da się odpowiedzieć na to pytanie, choć zapraszam do spróbowania miodu akacjowego!
Zostaliście Państwo wyróżnieni znakiem Dziedzictwa Kulinarnego Wielkopolski. Co to takiego?
Tak, sama idea zrodziła się w Szwecji. Ma na celu zrzeszanie producentów i restauratorów, których łączy idea zdrowej żywności i tradycyjnych produktów. W naszym przypadku jest to pozyskiwanie w ten sam sposób i stale w tym samym miejscu. W sieci Dziedzictwa jesteśmy przede wszystkim dzięki miodom akacjowy. Można nawet powiedzieć, że jesteśmy właściwie pokoleniowo związani z tymi terenami.
Znak Dziedzictwa Kulinarnego Wielkopolski to także coś co wyróżnia nas na rynku bo nie każdy może się pochwalić taki wyróżnieniem.
Zresztą nasze pasieki znajdują się na terenie Wielkopolskiego Parku Krajobrazowego co też ma wpływ na jakość naszego miodu. Szukając miejsca na pasiekę nie patrzymy tylko na to jak rozbudowana jest baza pożytkowa. Bardzo ważne jest, żeby miejsce nie kolidowało ze szlakami komunikacyjnymi. Sam wiele jeżdżę po Polsce i już kilkakrotnie widziałem ule stojące przy samej autostradzie. Aż trudno sobie wyobrazić ile taki miód ma w sobie metali ciężkich i tych wszystkich innych substancji, które są niekorzystne dla zdrowia człowieka.
Nasze pasieki są usytuowane tak głęboko w lesie, że zasięg lotu pszczół nie sięga nawet do żadnej z dróg wojewódzkich!
Gospodarstwo Pszczelarskie Suszka to nie tylko produkcja miodów. Włączyliście się także w inicjatywę BeePower. Co to takiego?
Na każdej uczelni biznesowej działa organizacja Enactus. Studenci, którzy chcą się wyróżnić biorą udział w jej działaniach na zasadzie wolontariatu. Polega to choćby na wsparciu przedsiębiorców w ich działaniach. Sami propagują działania typu zaangażowanie bezdomnych i pomagają im na rynku pracy.
W naszym przypadku polega to na wspólnym robieniu nasadzeń drzew miododajnych. Niekoniecznie w okolicach naszej pasieki, bo nie o to w tym chodzi. Studenci wspierają nas również pomagając w kontaktach handlowych i w innych sprawach.
.
Co Pan lubi najbardziej w pszczelarstwie?
Dla mnie najpiękniejsze w pracy przy pszczołach jest to jak one się rozwijają na wiosnę oraz to jak ich praca jest zorganizowana. Pszczoły potrafią zaskakiwać! Choć pracuję się z nimi już dobre „kilka” lat i niby dużo o nich wiem to i tak co rok mnie zaskakują! Żaden sezon nie jest taki sam. Do pszczół trzeba się dopasować. Nigdy się człowiek przy pszczołach nie nudzi. To jest niesamowite!
.
Rozmawiał Jakub Napoleon Gajdziński.