Władca ekranów
„Władca Pierścieni” niewątpliwie wpisał się w ramy legendy światowego kina fantasy, jednak jego sukces od samego początku nie był oczywisty. Nie było pewności czy świat tak realistycznie odtworzony w książce przez J.R Tolkiena, da się w ogóle przenieść na ekrany kin i czy opowieść spełni oczekiwania fanów.
Adaptacja wielkich dzieł literackich nigdy nie była sprawą prostą, i twórca musiał się liczyć z tym, że jego film będzie porównywany do pierwowzoru pod każdym kątem. Kiedy Peter Jackson postanowił przenieść historię z papieru na ekran, cały świat wstrzymał oddech, jednak pierwsza część, tak jak i kolejne od razu stały się światowymi przebojami. „Władca Pierścieni” odniósł ogromny sukces i przez wiele tygodni nie schodził z pierwszych miejsc najchętniej oglądanych filmów. Wszystkie trzy części zostały w sumie 30 razy nominowane do Oscara, z czego zdobyły 17 statuetek.
Fabuła skupia się głównie na historycznej Wojnie o Pierścień i ściśle związaną z nią wędrówką hobbita Froda Bagginsa do Mordoru. Razem z towarzyszem Samem Gamgee mają za zadanie zniszczyć pierścień, a dokonać tego mogą tylko w Szczelinach Zagłady. Ich przeciwnikiem jest Sauron, Władca Ciemności, który rozpętuję wojnę, a któremu pierścień niezbędny jest by stać się niezwyciężonym.
Śródziemie od kuchni
Już na samym początku opowieści w dniu stojedenastych urodzin Bilbo, wuja Frodo, dowiadujemy się jak towarzyskimi osobnikami są hobbici. Gościnni i lubiący żartować, ale przede wszystkim jeść i to nawet sześć razy dziennie! Uwielbiali spotkania towarzyskie, a ich przyjęcia były tak naprawdę całonocną zabawą.
Podczas takich przyjęć podawano trzy posiłki w czasie których towarzystwo zsiadało się razem i ucztowało. Stoły uginały się od maślanych bułeczek, jajek, pieczonych kurczaków, placków z kminkiem, pomidorów, pasztecików z mięsem i serem, wieprzowego gulaszu, szarlotki i olbrzymich ilości wina.
Uczty organizowane przez ludzi do złudzenia przypominały te, które w dawnych czasach odbywały się na polskich dworach. Na stołach królowało mięso, sarnina, pieczone udźce i świnie w odpowiednim sosie, w towarzystwie kaszy. Na półmiskach można było zobaczyć żurawie, bażanty, czaple czy kurczaki, pieczone króliki i kuropatwy – dania przygotowywano na wolnym ogniu.
Elficka uczta znacznie różniła się od tej wyprawianej przez hobbity. Elfy rozsiadały się na pniach lub trawie wokół ogniska, napełniały puchary i roznosiły pełne talerze i półmiski. Podawały najlepszy chleb, mnóstwo owoców, w tym najsmaczniejsze jagody i poziomki w całym Śródziemiu. Popijano aromatyczne napoje, o złotym kolorze, w smaku przypominające najświeższą źródlaną wodę.
Chleb – droga
Elfy zaopatrzyły też młodych hobbitów w podróżny chleb, formowany z cienkiego ciasta, który nazywały Lembasy. Pozostawał on świeży przez miesiące, pod warunkiem że był w swoim opakowaniu z liści. Jego nazwa oznaczała drogę – chleb, a sposób jego przygotowania był bardzo pilnie strzeżony. Mimo tajemnicy jaką elfy zbudowały wobec przepisu na Lembasy, jest on dostępny na naszym portalu. Wystarczy kliknąć w ten LINK!
.
Jakub Mańkowski