Mam już dosyć „zwykłych restauracji”, czyli tych wszystkich podobnych do siebie jadłodalni. Przyszedł czas, aby moje kulinarne podróże i poszukiwania nabrały szczególnego charakteru! Szukałem czegoś niezwykłego, niecodziennego, smacznego a zarazem magicznego!
.
Odpowiedź okazała się być bliżej niż myślałem. Niedaleko mojego miejsca zamieszkania, w Katowicach, znalazłem Fantasy
Inn – Rudy Goblin. Jest to jedna z najbardziej niesamowitych restauracji, które przyszło mi odwiedzić. Karczma jest wystrojona w klimacie fantasy, a jedzenie, które tam podają najprościej opisać jako fantastyczne!
.
Zresztą Rudy Goblin to nie tylko jedzenie i wystrój. Tłumy ludzi zbierają się wieczorami w karczmie, aby rozgrywać kampanie bitewne, toczyć pojedynki między fantastycznymi armiami oraz uczestniczyć we wszelkich innych sesjach RPG. Odbywają się tu również LARP’y, koncerty i inne wydarzenia kulturalno – rozrywkowe. Bardzo mi się to podoba, bo ja również lubię od czasu do czasu odwiedzić fantastyczny świat wyobraźni!
.
Właśnie! Wyobraźnia nie mija szefa kuchni karczmy, pana Mirosława Łysakowskiego. Karta dań w Rudym Goblinie to tak naprawdę podróż do przeróżnych światów: zaczynając od Gry o Tron a kończąc na Wiedźminie. Zapach przepysznych mięs unosi się w powietrzu, wystrój dodaje ochoty do „swawolenia” i właściwie brakuje jedynie Jaskiera i jego przyśpiewek!
.
Co jadłem?
Ugoszczono mnie tu w iście królewskim stylu, potrawami tak wyśmienicie smacznymi, że zazdrościć mi powinni wszystkie najbardziej wyrafinowane podniebienia tego świata!
.
Pierwszą potrawą była zupa serowa przygotowana z trzech rodzajów serów, która z powodu specyficznego zapachu serowego została nazwana żartobliwie „onuce obieżyświata”.
.
To było naprawdę niesamowite kulinarne doświadczenie! Gęsta i pełna smaku polewka o ewidentnie serowym zapachu i smaku, okraszona została własnej roboty grzankami, a w głębi zupy pływało jajko w koszulce, które zostało zrobione w idealny sposób, bo żółtko było jeszcze półpłynne.
.
Pełna aromatu i smaku zupa dodała mi sił na kolejne dania. Osobiście twierdzę że po ciężkim dniu pracy zupa ta przynosi ukojenie nie tylko zszarganym nerwom, ale naprawdę delikatnie pobudza nasze podniebienia i zaprasza do dalszego ucztowania!
.
Przejdźmy zatem do drugiego dania, „Polędwiczki po Cintryjsku”, czyli polędwiczki wieprzowej w sosie borowikowo-śmietanowym. Po pierwszym daniu spodziewałem się czegoś naprawdę wyśmienitego i nie rozczarowałem się! Polędwiczki rozpływały się w ustach, delikatne i, przede wszystkim, nie były suche. Do tego jeszcze obsypane pieprzem i dopełnione sosem borowikowym. Tej potrawy nigdy nie zapomnę!
.
I doszliśmy do końca mojej kulinarnej wyprawy po świecie fantasy… (czas na fanfary)! Stek z dzika w pieprzu i sosie borowikowym (czyli „Stek Narrenturm”)! Podany na grzance, oczywiście robionej własnoręcznie przez szefa kuchni. Przepyszna mieszanka szlachetnego mięsa jakim jest szynka z dzika oraz sosu z borowików, rozpływała się w ustach. Moje kubki smakowe wołały „jeszcze, jeszcze”!
.
Jedząc ten wyśmienity posiłek, mogłem oczami wyobraźni sięgnąć dalekich kniei, łąk szerokich i zakosztować leśnego powietrza. A to wszystko w centrum Katowic.
.
Karczma „Rudy Goblin” ma wyśmienity klimat, sprzyjający dalekim podróżom w świat fantastycznych bojów oraz przygód w dzikich ostępach! Szef kuchni jest prawdziwym wirtuozem, artystą, w swoim fachu. W każdej potrawie przygotowanej przez pana Mirosława czuć jego pasję do gotowania oraz chęć odtwarzania (i tworzenia) historii na talerzach swoich gości. Okraszenie jedzenia jego szczerym i miłym uśmiechem podnoszą wartość jedzenia na tyle, że na pewno będę tam wracał.
.
Was wszystkich zapraszam do karczmy na partyjkę kart, grę planszową oraz na smaczny i pożywny posiłek przygotowany przez Pana Mirosława.
.
Szymon „Bronimir” Gilis
.