Jesteście też członkami Europejskiej Sieci Dziedzictwa Kulinarnego „Warmia, Mazury, Powiśle”. Co możecie powiedzieć o smakach z tego regionu?

Kuchnia regionalna opiera się zarówno na dawnych tradycyjnych potrawach, jak i na wynikającym z historycznych zawirowań bogactwie przysmaków z różnych stron Europy. Jest oczywiście sporo ryb, także w połączeniu z mięsiwem, są potrawy z ziemniaków, dziczyzny, grzybów, ale także lubiane smakołyki wileńskie, smaki niemieckich potraw jednogarnkowych i wspomnienia kuchni dworskiej, a nawet klasztornej.

Warto też wspomnieć o miodach lipowych z przydrożnych alei, pól rzepaku, gryki, a także miodach leśnych. Goście zawsze chwalą smak mleka i jego przetworów, tych z przetwórni funkcjonujących w regionie, a także zachwycają się pieczywem.

Myślę, że kwintesencją regionalnej, mazurskiej kuchni jest jedna z potraw, którą serwujemy gościom – klopsiki rybne w sosie z wędzonego boczku z puree ziemniaczanym i buraczkami w lekkim occie. Jest tu wszystko, co wiąże z tradycją kulinarną regionu: ryba, ziemniaki, boczek, buraczki. Być może nieskromnie jest się chwalić, ale za to właśnie danie otrzymaliśmy w grudniu Puchar Marszałka – za najlepszą potrawę Warmii i Mazur.

.

Produkujecie również swoje własne przetwory. Jakie i w jaki sposób?

O tak! To jedna z moich pasji – zamknąć w słoiku wszystko, co się tylko da! Są to konfitury, w tym unikalna konfitura z zielonych pomidorów, doskonała do pasztetów domowych, różne dżemy niskosłodzone, sałatki i marynaty warzywne, grzyby marynowane i w zalewie solnej.

Wykonuję je z własnych warzyw i owoców kupowanych od lokalnych producentów. Opieram się na sprawdzonych przepisach – na przykład ogórki kiszę zawsze z pięcioma rodzajami liści. Lubię też sprawdzić wyszperane gdzieś przepisy, które wchodzą do kanonu, a także odtwarzam smaki, które gdzieś mnie zachwyciły i otrzymałam w ramach wymiany tajny przepis od innej pasjonatki.

.

plattowka5

Kuchnia regionalna opiera się zarówno na dawnych tradycyjnych potrawach, jak i na wynikającym z historycznych zawirowań bogactwie przysmaków z różnych stron Europy. Fot. Plattówka

.

Na czym polega prowadzona przez Was „edukacja ekologiczna”?

Poza modułem edukacyjnym wpisanym w kurs agroturystyczny są to różne formy dyskretnego nauczenia gości, albo terapia naprawdę wstrząsowa – jak nie zatruwać petowaniem na ziemi papierosów… Najczęściej podczas wspólnych posiłków ogłaszam konkursy, w których nagrodą jest pamiątka wykonana przez miejscowego artystę. Goście mają na przykład odgadnąć użyte do przyprawienia potrawy zioła, albo podać składniki konfitury domowej. Często zadaję też zagadki przyrodnicze dotyczące najbliższego otoczenia. Od niedawna ogłaszamy konkursy fotograficzne na fejsbuku, cieszące się dużą popularnością. Do zwycięzców wysyłamy nagrody.

Najczęstszą metodą opowiedzenia o naszych działaniach ekologicznych bywa odpowiedź na pytanie: „A za co te puchary i dyplomy?” Jest powód do dumy, wspomnień i wymienienia przyczyn, dla których znalazły się na półce w jadalni.

.

Macie też bardzo ciekawą piwniczkę. Co się w niej znajduje?

Pod koniec wiosny to głównie znajdują się w niej puste słoiki… Co roku robiłam około dwóch tysięcy różnej wielkości słoików, ale widzę po pustocie półek, że czas zwiększyć produkcję. Po prostu coraz więcej osób robi sobie u mnie zapasy na zimę. Domowe przetwory są też doskonałym prezentem, gościńcem z wakacyjnej podróży. Najpiękniej piwniczka wygląda późną jesienią, kiedy ponad pięćdziesiąt gatunków różnych pyszności zaklętych w syropach, zalewach i marynatach kusi nasze podniebienia.

.

Plattówka to również poezja…

Przez te ponad trzydzieści lat mieszkania w Gierzwałdzie udało mi się wydać osiem tomów poezji i kilka książek i antologii Mazury Zachodnie były i są inspiracją, nie tylko dla mnie. Bywali tu uczestnicy ogłaszanych konkursów literackich, płynęła ze sceny w stodole poezja śpiewana przez zespół „Czerwony Tulipan”, „Czystych jak łza”, Beatę Wald (Pieczywek), Bartka Wronę z jego zespołem i kilku innych wykonawców, których gościłam w „Plattówce”. Przede mną kolejne plany wydawnicze – pewnie jako pierwszy wydany zostanie w formie papierowej tomik, który już można przeczytać w formie e-booka.

Sądzę więc, że słowa mojej piosenki „Jedyne co mam…” brzmią obecnie dość melancholijnie, bo choć identyfikują się z nimi kolejne pokolenia, to ja powinnam napisać tekst o wielkim bogactwie, jakie we mnie wzrosło po osiedleniu się w tej mazurskiej wsi…

A poezję tego miejsca na co dzień tworzę razem z moim partnerem…

.

Na koniec ważne pytanie: czy warto wyjeżdżać na wakacje w Polsce?

To jest oczywiste! Jest tyle nieodkrytych jeszcze, naprawdę unikalnych zakątków. Te znane atrakcje w sposób brawurowy wręcz obrastają w nowoczesną infrastrukturę. Środki na rozwój turystyki pozwoliły na znakomite wyeksponowanie walorów turystycznych. Oczekiwania polskich turystów wzrosły na skutek porównania naszego kraju z atrakcjami odwiedzanymi na świecie. Turyści zagraniczni coraz chętniej odwiedzają nas, zachwycając się naturalnym jeszcze środowiskiem wspaniałą kuchnią, naszą gościnnością.

Zmienia się sposób podróżowania i warunki zakwaterowania – standardy mają znaczenie. Według mnie bardzo kuleje wiedza na temat turystyki i ekologii w szkołach podstawowych – to tu wykluwa się nasz przyszły podróżnik, który powinien być wychowywany w poszanowaniu przyrody, ale zarazem w przekonaniu, że najfajniejsze przygody wakacyjne czekają niemalże za progiem jego domu. Dlatego uważam, że szczególną uwagę skierować należy na edukację w „zielonych szkołach”, a wiele zajęć powinno odbywać się w „zielonych klasach”.

Każda moja zagraniczna podróż kończy się westchnieniem ulgi, że już jestem w naszej bujnej zieloności, że zaraz posmakuję prawdziwy smak wędlin, zachwycę się nienaruszonym krajobrazem, czy spotkam rodzinę łabędzi podczas spływu rzeką Marózka…

Rozmawiała Klaudia Bąk

Komentarze