Uczta Dziadów

„Byli sobie dziad i baba, bardzo starzy oboje…” Skąd my to znamy? U Dzieduszyckiego wszakże, inaczej niż u Kraszewskiego, sympatyczni staruszkowie nie są ubodzy ani schorowani, nie czekają też wcale na śmierć. Przypominają raczej Filemona i Baucis ze słynnego greckiego mitu. Ich głównym zmartwieniem jest brak potomstwa, a w konsekwencji brak naturalnych spadkobierców. Tymczasem zbliżają się Złote Gody małżonków… Z kim je mają świętować? Dziad wpada na pomysł, by sprosić na ucztę… dziadów, to jest wędrownych żebraków. Rozsyła wieści po okolicznych wsiach i rzeczywiście wkrótce ściąga do zasobnego obejścia żebractwo jak wygłodniała szarańcza. Wyżerają wszystko ze stołu i wciąż domagają się więcej. Coraz bardziej wstrząśnięci i zaniepokojeni gospodarze poświęcają cały dobytek, byle tylko zadowolić nienasyconych przybyszów. Wszak gość w dom, bogi w dom! W końcu, gdy wszystko w zagrodzie zostało wyjedzone do ostatniego ziarna i ostatniej kosteczki, niesamowici goście wynoszą się, błogosławiąc dobrotliwych staruszków.

Wreszcie wszystko zjedli do ostatniego ziarna,

Gospodarzy żegnała ciżba gości gwarna

I błogosławiąc biednych odtąd zostawiła,

Gdy jedząc całe mienie dziada spustoszyła

Ze szczętem. Wszyscy poszli klepając pacierze.

dziad i babaRażący anachronizm z „klepaniem pacierzy” nie powinien zdziwić uważnego czytelnika sagi. W całym poemacie jest ich znacznie więcej: wojownicy Kraka noszą skrzydlate husarskie zbroje i sarmackie karaceny, lud świętuje Wielkanoc (!), nawet olbrzym Stolem żegna się krzyżem przed śmiercią. Choć w tekście padają imiona słowiańskich bóstw, większość postaci zwraca się co rusz do Boga pisanego wielką literą, jakby chodziło o judeochrześcijańskiego demiurga. Jak  pisałem wcześniej, wyobrażenia dziewiętnastowiecznych twórców na temat realiów i obyczajów przedchrześcijańskiej Słowiańszczyzny były w owych czasach dość nikłe ze względu na niedostatek źródeł. Większość pisarzy, siłą rzeczy, nie umiała spojrzeć na tamte czasy inaczej, niż poprzez pryzmat triumfującego później katolicyzmu. Dzieduszycki stworzył więc syntetyczny, baśniowy świat, w którym mieszają się swobodnie realia pogańskie i chrześcijańskie, przypominający nieco uniwersum Balladyny Słowackiego.

Przy stole pozostał samotny siwowłosy wędrowiec o młodej twarzy. Jest to oczywiście kolejne wcielenie Kraka/Swaroga, który sprowadził Dziady z Nawii na niesamowitą ucztę. W podzięce ofiarowuje poczciwym staruszkom magiczny kostur, tak określając jego przeznaczenie:

Dziś na piastunów laski was wybrałem

I nowe miano starym ja dzisiaj nadałem:

Staremu nadam Czasu rodziciela miano,

Baba będzie Przemianą od dzisiaj nazwaną.

Nie zapomnijcie o tych nazwach, które daję,

Teraz odchodzę nazad za krwawe Dunaje

I ponad Latyr górę moje panowanie

Sprawować pośród Raju, a tutaj zostanie

Moje błogosławieństwo. Chowajcie tę laskę

Przy sobie i uczcijcie w niej Swaroga łaskę

Nieśmiertelnego. Laska dobrze wam poradzi,

Idźcie tam zawsze, kędy laska poprowadzi.

Struchlali staruszkowie przyjmują dar, wielbiąc moc Białoboga. Niedługo wszakże cieszą się podarunkiem, gdyż po chwili laskę porywa bocian i zanosi do swego gniazda. Nie ma rady, trzeba się pofatygować na dach chałupy…

dziady złaknione

.

Komentarze